------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stoję na betonowym okręgu i łapię
się gumowej linki na której kiedyś wisiało wiadro do pobierania
wody. Pierwszy raz boję się skoczyć w głąb studni. Nie nie
skoczę! Teraz pójdę do domu, poleżę, wymyję i będę unikać
pułkownika najlepiej jak mogę. Tak to świetny pomysł. Nie będę
już przychodzić do W.I.N.D i będę wieść spokojne
życie....TCHÓRZA! To słowo przebija mnie na wylot. Nie jestem
tchórzem i nigdy nie byłam..., więc czemu chcę się tak zachować?
Zaczynam nerwowo rozglądać się po okolicy. Po lewej widzę pociąg,
który stoi tak blisko, że stykam się z nim ramieniem. Spoglądam w
prawo i mam przed sobą znów widok starych pojazdów, tyle, że są
jakieś 3 metry ode mnie. Nie mam pojęcia co jest za pociągami
stojącymi na malutkich torach. Jest ich tak dużo, że się
zastanawiam, czy coś tam w ogóle jest. Patrzę w górę. Od razu
wita mnie wielki napis ,,SKUP POCIĄGÓW PRZEDWOJENNYCH”.
Samo to miejsce zostało
wybudowane tuż po zaborze. Zostały zsyłane tu hiszpańskie
kolejki. Teraz zamiast nich jeżdżą, niezbyt lepsze, niezbyt
szybsze, niezbyt wygodniejsze pociągi polskie. Często zastanawiałam
sę nad tym ruchem i doszłam do 3 powodów tej strategii:
- Są idiotami, ale to odpada.
- Chcą zabrać nasze dobra i dać dla siebie, bo jesteśmy gorsi...zajęci.
- Być może jest tu jakaś organizacja, która bierze te pociągi i na coś je przetapia, choć to mało prawdopodobne, bo gdyby ktoś tu w ogóle przychodził W.I.N.D nie zrobiłby swojej kryjówki.A zresztą co mnie teraz obchodzi, po co to wszystko jest? Żyję pod zaborami i nic tego nie zmieni. Teraz muszę myśleć o mojej najtrudniejszej rozmowie w życiu!! Próbuję odtworzyć w myślach cały scenariusz, ale nie potrafię. Przełożę tę rozmowę na jutro. Tak. Już mam schodzić, gdy nagle robię coś czego nie powinnam. Skaczę i spadam w dół trzymając się śliskiej, gumowej linki.
Mój upadek amortyzuje duży i
miękki materac. Podnoszę się na łokciach i rozglądam się po
całym ośrodku W.I.N.D. Jestem w wielkim tunelu kanalizacyjnym. Mam
przed sobą tunel na prosto i na tył. Całe życie ruchu oporu
jest w korytarzu za mną. Tylko tam są inne poboczne ścieżki. I
właśnie w tych ścieżkach jest wszystko- nauka strzelania, walki
wręcz, taktyki, lekcje hiszpańskiego, naszej historii i kultury.
Leżę na materacu. Czemu wskoczyłam tu dzisiaj? Przecież
mogłam pójść jutro. Kiedy wrócę
do domu, nałożę sobie taką karę, że na długo sobie zapamiętam!
-Ej, ten materac
nie jest do wypoczywania, tylko do spania.- śmieje się niski
blondyn o zielonych oczach stojący nade mną. Zawsze uważałam
jego masę mięśniową za godną pozazdroszczenia. W sumie lubię
go, ale na ten moment akurat jest mi zbędny. Nie dość,że uczy
strzelać to jeszcze jest człowiekiem pułkownika.
- Bardzo zabawne Tony.- kąsam. 32-letni mężczyzna kładzie się obok mnie (wiem o czym myślicie- autorka XD) *
- Przyszłaś na lekcje?
- Nie. Tak naprawdę to nie wiem po co tu jestem.
- W takim razie zapraszam cię na strzelnicę. Przyjmujesz?
- Jasne.- mówię wstając i razem idziemy.
Po jakiś 8 minutach jesteśmy już na
strzelnicy. Tony otwiera metalową gablotkę z pistoletami. Tylko on
ma do niej dostęp. Wręcza mi pistolet mały, taki jaki jest
widoczny na filmach historycznych.
- Dobra stoisz prosto, na dwóch nogach. Oddychasz spokojnie i masz oczy cały czas wpatrzone w cel. Gotowa? Cel......Pal!!!!
- Dobra stoisz prosto, na dwóch nogach. Oddychasz spokojnie i masz oczy cały czas wpatrzone w cel. Gotowa? Cel......Pal!!!!
W tej chwili z broni wydobywa się huk
kuli, która trafia w sam środek tarczy. Nigdy nie lubiłam tego
dźwięku, ale cóż.
- Nieźle, ale trochę ci brakuje.
- Wiem
- Wychodzisz gdzieś dziś?- nagle odpala.
- Tak. Ja, Robyn i jej koleżanki idziemy o 22 do Welont.
- Uuuuuuuu.....
- A co?
- Chciałem Cię zaprosić. Tyle, że nie na strzelnice, a do siebie. Może następnym razem?
- Chętnie skorzystam.
- Nieźle, ale trochę ci brakuje.
- Wiem
- Wychodzisz gdzieś dziś?- nagle odpala.
- Tak. Ja, Robyn i jej koleżanki idziemy o 22 do Welont.
- Uuuuuuuu.....
- A co?
- Chciałem Cię zaprosić. Tyle, że nie na strzelnice, a do siebie. Może następnym razem?
- Chętnie skorzystam.
- .
Kolejne 4 godziny upływają nam na
strzelaniu. A ja ciągle zastanawiam się nad propozycją Tonego.
Czy to możliwe, że się we mnie zakochał? Co on we mnie widzi?
Jestem największym antyspołeczniakiem na świecie, mam czarne włosy
i piwne oczy, które kontrastują się nie najlepiej. Moje biodra są
wielkie jak u słonia. A moje najlepsze atuty to duże cycki i
wysokość. Poza tym nie mam nic. Nawet Robyn mi to powiedziała. Ale
może ma zaburzenia wzroku i tego nie widzi. Bardzo prawdopodobne.
-Kida, wiesz co ja już muszę lecieć. Oddaj
pistolet.- mówi wyciągając rękę.
- Proszę- mówię podając broń. Tony chowa ją w gablotce i wychodzi. Ja zanim.
- Proszę- mówię podając broń. Tony chowa ją w gablotce i wychodzi. Ja zanim.
Z W.I.N.D da się wyjść tylko w 1
sposób. Wziąć linkę w ręce i się wspinać. Nie jest to zbyt
fajne, ale nie mam wyboru. Zaraz po tym jak Tony jest już na
powierzchni, wspinam się ja. Przy takich momentach, gdzie muszę
dawać z siebie dużo wysiłku, zawsze śpiewam . Moje covery nie są
najgorsze, więc chyba to nikomu nie przeszkadza. Tym razem zaczynam
śpiewać utwór Sandaless- ,,Przetrwamy”. Od razu lepiej mi idzie.
Kiedy już oddycham świeżym powietrzem zauważam, że nie ma tu
Tonego. Pewnie bardzo mu się spieszyło, że tak szybko poszedł.
Wracam do akademika. Naciskam na klamkę i otwieram drzwi. Pierwsze
co widzę to Robyn stojąca przede mną i mówiąca z zawodem
- Jak mogłaś.....
* (wiem o
czym myślicie- autorka XD)- taka informacja ode mnie XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz