Polski wywiad

Polski wywiad
,,NIE MOŻNA TWIERDZIĆ, ŻE CYWILIZACJA SIĘ NIE ROZWIJA. WSZAK W KAŻDEJ NOWEJ WOJNIE ZABIJAJĄ LUDZI W ULEPSZONY SPOSÓB"

poniedziałek, 15 września 2014

Choroba

Niestety nie będzie notek przez następne tygodnie, gdyż jadę do szpitala. Zostane tam przez czas nieokreślony, a laptop niestety musi zostać w domu. Przepraszam :"(((

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 7: Wilki

O co mu chodzi? Jak to ,,Jęczysz tak samo jak braciszek"? Co to ma być? Lok, nigdy, ale to przenigdy nie zadawałby się z Tonym. On w ogóle się z nikim nie zadawał! To nie ma żadnego sensu. I jeszcze jedno pytanie. Czemu Lok jęczał? Z bólu? To najbardziej prawdobodobne. Ale skoro Tony przy tym był, a on ma coś nie tak pod czaszką i skoro mój brat skamlał. to....
- Biedny Lok, biedny, biedny...współczuję straty.- potwierdza moje przypuszczenia głosem smutnym, a jednocześnie wesołym.- Młody był, bardzo młody. Ginął wolno, ale na pewno pozostanie w naszych sercach.- przedrzeźnia przemowy, które można usłyszeć na stypach. A ja zastanawiam się co dzieje się w jego umyśle. Po prostu boję się go!
- Ale spokojnie ja mu ,,nie pomogłem" jeśli o to się martwisz. Mogę ci wszystko opowiedzieć. A, więc wszystko zaczęło się w Polsce...- nie kończy, bo słyszymy  ,,wybuch" i samochód  przewala się na lewą stronę. Wszystko dzieje się tak szybko. Słyszę rozpryskiwaną szybę. ,, Frajerze!" wypowiedziane przez Tonego. Czuję moje rozrywane ciało przez kawałki szkła. Wszystko ciemnieje.Nie żyję.

Czuję podnoszony samochód. Ktoś wyciąga mnie z pod auta. Bardzo szczypie mnie w ręce. Na pewno są poranione. Chciałabym leżeć i się nie ruszać. Wtedy przynajmniej nie boli.
- Uuuu..ręka  pokaleczona. Cała sukienka zakrwawiona.- wrzeszczy do Cleronta.
-Żyje?
- Nie, śpiewa. Jasne, że żyje kretynie. No już Kinia, wstawaj!- mówi pociągając mnie za do siebie.Odwraca mnie w stronę pułkownika. Przyglądam mu się mrużąc oczy.
- W porządku?- pyta odgarniając mi kosmyk włosów Cleront.
-Mym..ym...- zapomniałam, że nie mogę mówić. To strasznie utrudnia.
- Co jest?- podnosi wzrok na Tonego.
- Restyn zabrał jej głos, ale to przejdzie za tak 3 dni.- odpowiada Berl.
- No ja myślę..- patrzy na mojego byłego nauczyciela strzelania.- Weź ją opatrz, a ja wymienię oponę w wozie.- oznajmia podchodząc do czarnego, przewróconego pojazdu. Dopiero, kiedy Tony wyciąga mi kawałki szkła z ręki przyglądam się ranie.Przezroczyste odłamki są wbite w moją prawą rękę. Widać, że to rana otwarta. Bardzo mocno krwawi. Zresztą nie dziwne. Mam ok 18 kawałków szkła w ciele. Na pewno będę miała blizny. Kiedy wszystkie ciała obce są już usunięte Tony polewa rozcięcia wodą i wiąże na nich bluzkę. To chyba ma służyć jako bandaż.
- Masz gdzieś jeszcze rany?
Chcę odpowiedzieć, ale przerywa mi Cleront.
- Tony weź mi pomóż!
- Nie potrafisz ogarnąć głupiej opony?! Jesteś większym matołem niż myślałem.
Tony odchodzi a ja rozglądam się po okolicy. Jestem na jakiejś łące. A tak 6 metrów ode mnie znajduje się las. Tylko 6 metrow, a oni są zajęci. Doskonały moment na ucieczkę. Dobra na 3.   1..2...3!! Biegnę ile sił w nogach. W lesie juz mnie nie znajdą. Będę bezpieczna!! W koncu. Nagle upadam pod wplywem kulki w moim ramieniu. Ktoś mnie trafił! Leżę na trawie. Tony podchodzi do mnie i wklada pistolet pod pasek. To on strzelił. Berl wyciąga wykałaczkę i i wyjmuje mi nią kulkę. Ja niemo krzyczę z bolu. Cleront podchodzi do Tonego i mowi mu coś do ucha. Berl podnosi mnie, patrzy w oczy i przytakuje.Idzie do bagaznika podniesionego juz samochodu, wyjmuje 2 klatki i kieruje sie w stronę lasu. O co chodzi? Po jakiś 4 minutach Cleront dostaje smsa. Czyta i uśmiecha się, co mnie przeraza. Patrzy na mnie i po chwili ogłusza.


Kiedy się budzę widzę, ze jestem w lesie. Leżę. A przed sobą mam 2 wilki zamknięte w klatkach. Z ich pyska leci ślina, a same zwierzęta patrzą na mnie zabojczym spojrzeniem. Zanim im się dokładnie przyjrzę ich klatki zostają otwarte.

Nie wiem, kiedy będzie następna notka. Musicie wchodzic sprawdzac. Sorka, ale mam duzo na głowie.



wtorek, 2 września 2014

Rozdział 6 Tony i Lok

Przepraszam, że notka taka krotka i tak późno, ale miałam dziś dużo spraw. Proszę o komentarze (przynajmniej wiem, że dla kogoś piszę). Notka w poniedziałek.

Dotykam ręką podłogi. Próbuję się złapać jakby była jedyną rzeczą, która utrzyma mnie przy życiu. Dziwię się, bo podłożę się rusza. Leci prosto i nie zatrzymuje się. Widzę sam rozmazany obraz. Mrużę oczy i oddycham głęboko, by wyostrzyć wzrok. Nie udaję mi się. Próbuję jeszcze raz. Udaje się!!!!!! Rozglądam się po otoczeniu. Leżę na podłodze w samochodzie. Taka jakby mini- ciężarówka. Próbuję wstać. Łapię się wgłębienia w oknie i podnoszę się. Czuję się troszkę słabo, ale nic na to nie poradzę. Kiedy już stoję wyglądam przez szybę. Przyciemniana....Nie!!! Z resztą czego ja się spodziewałam?! Zostałam porwana! Nie pozwolą mi na żadne ,,wybryki". Patrzę w okna.
- Tutaj jest za zimno dla ciebie słoneczko!- mówi z troską Tony zakładając mi na plecy kocyk.Chcę mu coś powiedzieć, ale nie daję rady zamiast tego wydaję z siebie głuchy jęk.
- Odebranie zdolności mowy. Niesamowite!- ekscytuje się.- Są jeszcze jakieś skutki uboczne mojego specyfiku?- ciągnie mnie za rękę i ogląda.- Nie, raczej nie. Staje przede mną uśmiechając się. Kieruję mu zabójcze spojrzenie. Gdybym mogła, poważnie bym go zabiła, go i Cleronta, ale mam swoje zasady i nic ani nikt mi ich nie odbierze. Nie ma bata. Mój oprawca siada przy ścianie i rozpoczyna rozmowę uśmiechając się promiennie:
- A, więc Kiniu jedziemy  do Polski, byś trochę poszpiegowała dla W.I.N.D. Ale musimy się jeszcze poznać, więc zagramy w gierkę integracyjną. ja jestem Tony Berl. Uwielbiam oglądać seriale. Gotować, strzelać z pistoletu, robić różnego rodzaju trutki, spotykać się z kumplami, grać na gitarze oraz śpiewać. Moją życiową ambicją jest ,,pomaganie ludziom". Pomagam im w największym problemie jaki mają- w wierze. Widzisz Kiniu, kiedy wracasz z jakiegoś wydarzenia do domu to myślisz, że bezpiecznie wrócisz...,że twojemu życi nic nie zagraża...to jest błąd, który ja muszę naprawiać....zabijając..- mówi z promiennym uśmiechem. Nie rozumiem tego toku rozumowania. Tony jest chory!!! Nagle samochód podskakuję pod wplywem wyboistej drogi. Uderzam głową o dach. Wydaję z siebie głuchy jęk. Patrzę na Tonego i czekam na jego reakcje. On przenika mnie swoimi zielonymi oczami.
- Skąd ja ten znam ten dźwięk?- Patrzy w górę na okno, którego wcześniej nie zauważyłam i które jest jednym źródłem światła tutaj.Nagle uśmiecha się ironicznie. Niepokoi mnie to.- Jęczysz tak samo jak braciszek...