----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lok Pelloni (a może teraz już
inaczej się nazywa?). Od niego dostałam zegarek. To on zawsze
patrzył na mnie swoimi czarnymi, pobłażliwymi oczami, gdy
nabroiłam. To on zawsze przyglądał się mi, gdy szłam do szkoły.
I choć dzieliły nas tylko 4 lata nie było momentu, gdy się nie
dogadywaliśmy. Aż do
tego feralnego dnia. Lokuś podobnie jak Irina chciał wywieźć
rodzeństwo do Ameryki. Wyjechał, ale beze mnie. Poprosił bym
została w Hiszpanii. Tłumaczył się, że będę tylko trudnością,
że ze mną będzie ciężej, ale będzie przysyłał pieniądze.
Więc zostałam i to był największy błąd mojego życia. Braciszek
wyjechał i co? Na początek nie wysyłał pieniędzy, jednak nie
przejmowałam się tym. Myślałam, że jeszcze szuka pracy, ale po
jakiś dobru miesiącach dostałam list:
Kido!!
Aktualnie jestem w
Polsce. Układam tu pewne sprawy i to bez Ciebie, więc teraz nie
dzwoń do mnie, nie pisz, nie przyjeżdżaj, a przede wszystkim nie
licz na żadne pieniądze. Od dziś radzisz sobie sama!!!!
I po prostu mnie zostawił. Nienawidzę go! Ciekawe jak mu się
ułożyło ? Mam nadzieję, że skończył jako sprzątacz, albo
sklepikarz w jakiejś ruderze nazywanej sklepem. Uspokajam się i
patrzę na Robyn.
-Tak, chodzi o te larwę.
-Kida jeszcze mu nie wybaczyłaś?
-Nie. Mam mu wybaczać zdradę?!
-To nie zdrada. Ja nie uznaję zdrad, bo każdy robi coś w jakimś
celu. Tak samo ty nie powinnaś się obrażać, bo pewnie miał swoje
powody. Znam Loka i wiem, że mógłby zrobić coś takiego, ale
swojej kochanej siostrze? W życiu! Może sytuacja tego wymagała?
-Raczej oznajmiłby mi to!
-Może nie mógł.
-Na pewno mógł!
-Skończmy tą rozmowę, bo pewnie zaraz się pokłócimy! Kojarzysz
Melanie z pokoju 23?
-Tą z blond lokami?
-Tak
-Kojarzę.
-To dobrze, bo jutro zaprosiła nas na imprezę do Welont.
-Welont?- upewniam się. Czyżbym się przesłyszała? Melanie
zaprasza nas (mnie?!!!) do najlepszego klubu w Hiszpanii?!
-Tak. Welont.-widać, że to dla niej bardzo ważne. Za to ja
nienawidzę imprez. Denerwują mnie te światła, muzyka, a w
szczególności ludzie. Jednak Robyn robi na mnie takie oczy, że
muszę się zgodzić.
-Kto tam jeszcze będzie?- pytam jednocześnie zgadzając się na
wyjście.
-Taaaaaaaakkkkkk!!!!-drze się w niebo głosy.
-Ucisz się!!!-sama wrzeszczę (brawo ja!!)- Jest późno.-ściszam
głos, żeby za chwilę współlokatorka nie oskarżyła mnie, że ja
też się wydzieram.
-Po prostu w końcu wychodzisz do ludzi, a nie siedzisz w pokoju,
albo spacerujesz sama po Osiedlu.
-Nieprawda! Dziś wyszłam aż do Centrum.-bronię się.
-Miła odmiana.- śmieje się. Zresztą ja też.
- A tak przy okazji na którą jest impreza?-pytam
- Na 22:00.
- Tak późno?-pytam z niedowierzaniem. Zwykle kiedy byłam na imprezach (kogo ja oszukuję? Na urodzinach) zaczynały się góra o 20:00.
- Kida, jesteśmy już dorosłe. Teraz wybacz, ale idę już spać.-mówi waląc się na łóżko.
- Poczekaj! Czemu Melanie zaprasza mnie na imprezę? Nawet się nie znamy. Dziwię się, że w ogóle zna moje imię.-jednak nie otrzymuję odpowiedzi, bo Robyn jest już daleko w krainie snów. Po dłuższym dylemacie czy zrobić to samo czy nie oddaje się w objęcia Morfeusza.Budzę się i jak zwykle pierwsze co robię to biorę telefon, by sprawdzić wiadomości. Widzę na ekranie godzinę 8. Zaraz gdzie mój zegarek?!! Gorączkowo rozglądam się po pokoju. Szukam w szafkach, na łożku, pod łóżkiem. Nie ma. Nagle staje nade mną Robyn.
- Czego szukasz?
- Zegarka.
- Aaaa...wyrzuciłam go.
- Co zrobiłaś? -warczę.
- Wyrzuciłam go.
- Jak mogłaś?!
- Ha! Jednak nie chcesz się pozbywać Loka?
- Oczywiście, że chcę! Ale nie chcę wymazywać dziadka!
- Wmawiaj sobie.-mruczy.
- Gdzie jest zegarek?
- Jaką ty masz słabą pamięć. Ręce.-rozkazuje
Podnoszę kończyny i rzeczywiście jest. Robi mi się głupio.
-Przepraszam.
-Nie ma za co. A tak w ogóle dziś impreza. O 22:00.
Przynajmniej to pamiętaj!
- Jasne.
Robyn po niedługim czasie wychodzi, a ja sama podążam jej śladem
i wychodzę po dawkę świeżego powietrza.
Dzień jak zwykle jest słoneczny i miły. Jednak dziś można
poczuć lekki wiaterek, który delikatnie muska mi czarne włosy.
Przycupnęłam obok swojego ulubionego drzewka na Osiedlu. Nazwałam
je Pan Garry. Zawsze siedzę koło niego, gdy mam jakiś problem. A
teraz mam i to nie mały. Z jednej strony chcę wyjechać do Polski (
chce pomóc Hiszpanii), a z drugiej jest wielkie prawdopodobieństwo,
że spotkam Loka. Ale żadna z tych rzeczy nie zmienia faktu, że
bardzo boję się pułkownika. Pogłoski o tym, że jego angażowanie
ludzi w niektóre sprawy są prawdziwe. Kiedy jeszcze szkolił nas w
W.I.N.D-zie prowadzone przez niego treningi były straszne. Kazał
nam skakać przez dziurę o długości 6m (rekord świata w skoku to
7m), a jeśli ci się nie udało spadałeś do środka i musiałeś
czekać tam pół godziny za karę. To było straszne!!! Większość
ludzi przestała w ogóle przychodzić do W.I.N.D-u. Kiedy pytałam
co było powodem nie odpowiadali, tylko ostrzegali przed niektórymi
wyższymi osobami. A jedynymi wyższymi osobami z którymi mamy
kontakt w naszym ruchu oporu jest pułkownik. Od tamtej pory staram
unikać się jego osoby. Nigdy nie byłam obiektem jego planów, aż
do teraz. Na dodatek jeszcze mu się sprzeciwiłam. Pięknie, po
prostu cudnie!!!! Na pewno coś mi zrobi, albo jeszcze gorzej.
- Fenomenalnie Panie Garry!!- mówię zwracając się do drzewa.
Podkulam się i splatam ręce na kolanach. Chyba jestem naprawdę
zmęczona, bo zasypiam.
Jestem w ciemnym miejscu. Nie ma tu nic. Nie, widzę coś. To
jedyne światło tutaj. Podchodzę.
-Wiesz, że powinnaś mu pokazać, że się nie
boisz.-Rozpoznaję ten głos i samą postać.
- Lok, pomyśl trochę. Wiesz do czego ten facet jest zdolny?
- I to ma być powód dla którego się męczysz. To, że istnieje minimalna szansa, że coś ci zrobi?
- Tak.
- Ty to masz problemy. Idź i mu wygarnij. To twoja odpowiedz.-mówi i znika.
Budzę się. Ale to był dziwny sen. Najgorsze, że to Lok
udzielał mi rad. Chociaż nie powiem, że doradził mi źle.
Szczerze? Mimo, że to pomysł mojego brata wypróbuję go. Wstaje i
ruszam w stronę siedziby W.I.N.D-u.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz