Polski wywiad

Polski wywiad
,,NIE MOŻNA TWIERDZIĆ, ŻE CYWILIZACJA SIĘ NIE ROZWIJA. WSZAK W KAŻDEJ NOWEJ WOJNIE ZABIJAJĄ LUDZI W ULEPSZONY SPOSÓB"

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 3 ,,Lok daje mi rady?! "

   Specjalne podziękowania dla Mad, która dała mi pyszne ciasto oraz bardzo, ku mojemu zdziwieniu,  zainteresowała się blogiem. Dziękuję ;) Następna notka z powodu braku neta, będzie dopiero w czwartek. Przepraszam, ale wtedy naprawią!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Lok Pelloni (a może teraz już inaczej się nazywa?). Od niego dostałam zegarek. To on zawsze patrzył na mnie swoimi czarnymi, pobłażliwymi oczami, gdy nabroiłam. To on zawsze przyglądał się mi, gdy szłam do szkoły. I choć dzieliły nas tylko 4 lata nie było momentu, gdy się nie dogadywaliśmy. Aż do tego feralnego dnia. Lokuś podobnie jak Irina chciał wywieźć rodzeństwo do Ameryki. Wyjechał, ale beze mnie. Poprosił bym została w Hiszpanii. Tłumaczył się, że będę tylko trudnością, że ze mną będzie ciężej, ale będzie przysyłał pieniądze. Więc zostałam i to był największy błąd mojego życia. Braciszek wyjechał i co? Na początek nie wysyłał pieniędzy, jednak nie przejmowałam się tym. Myślałam, że jeszcze szuka pracy, ale po jakiś dobru miesiącach dostałam list:
Kido!!
Aktualnie jestem w Polsce. Układam tu pewne sprawy i to bez Ciebie, więc teraz nie dzwoń do mnie, nie pisz, nie przyjeżdżaj, a przede wszystkim nie licz na żadne pieniądze. Od dziś radzisz sobie sama!!!!

I po prostu mnie zostawił. Nienawidzę go! Ciekawe jak mu się ułożyło ? Mam nadzieję, że skończył jako sprzątacz, albo sklepikarz w jakiejś ruderze nazywanej sklepem. Uspokajam się i patrzę na Robyn.
-Tak, chodzi o te larwę.
-Kida jeszcze mu nie wybaczyłaś?
-Nie. Mam mu wybaczać zdradę?!
-To nie zdrada. Ja nie uznaję zdrad, bo każdy robi coś w jakimś celu. Tak samo ty nie powinnaś się obrażać, bo pewnie miał swoje powody. Znam Loka i wiem, że mógłby zrobić coś takiego, ale swojej kochanej siostrze? W życiu! Może sytuacja tego wymagała?
-Raczej oznajmiłby mi to!
-Może nie mógł.
-Na pewno mógł!
-Skończmy tą rozmowę, bo pewnie zaraz się pokłócimy! Kojarzysz Melanie z pokoju 23?
-Tą z blond lokami?
-Tak
-Kojarzę.
-To dobrze, bo jutro zaprosiła nas na imprezę do Welont.
-Welont?- upewniam się. Czyżbym się przesłyszała? Melanie zaprasza nas (mnie?!!!) do najlepszego klubu w Hiszpanii?!
-Tak. Welont.-widać, że to dla niej bardzo ważne. Za to ja nienawidzę imprez. Denerwują mnie te światła, muzyka, a w szczególności ludzie. Jednak Robyn robi na mnie takie oczy, że muszę się zgodzić.
-Kto tam jeszcze będzie?- pytam jednocześnie zgadzając się na wyjście.
-Taaaaaaaakkkkkk!!!!-drze się w niebo głosy.
-Ucisz się!!!-sama wrzeszczę (brawo ja!!)- Jest późno.-ściszam głos, żeby za chwilę współlokatorka nie oskarżyła mnie, że ja też się wydzieram.
-Po prostu w końcu wychodzisz do ludzi, a nie siedzisz w pokoju, albo spacerujesz sama po Osiedlu.
-Nieprawda! Dziś wyszłam aż do Centrum.-bronię się.
-Miła odmiana.- śmieje się. Zresztą ja też.
  • A tak przy okazji na którą jest impreza?-pytam
  • Na 22:00.
  • Tak późno?-pytam z niedowierzaniem. Zwykle kiedy byłam na imprezach (kogo ja oszukuję? Na urodzinach) zaczynały się góra o 20:00.
  • Kida, jesteśmy już dorosłe. Teraz wybacz, ale idę już spać.-mówi waląc się na łóżko.
  • Poczekaj! Czemu Melanie zaprasza mnie na imprezę? Nawet się nie znamy. Dziwię się, że w ogóle zna moje imię.-jednak nie otrzymuję odpowiedzi, bo Robyn jest już daleko w krainie snów. Po dłuższym dylemacie czy zrobić to samo czy nie oddaje się w objęcia Morfeusza.
    Budzę się i jak zwykle pierwsze co robię to biorę telefon, by sprawdzić wiadomości. Widzę na ekranie godzinę 8. Zaraz gdzie mój zegarek?!! Gorączkowo rozglądam się po pokoju. Szukam w szafkach, na łożku, pod łóżkiem. Nie ma. Nagle staje nade mną Robyn.
  • Czego szukasz?
  • Zegarka.
  • Aaaa...wyrzuciłam go.
  • Co zrobiłaś? -warczę.
  • Wyrzuciłam go.
  • Jak mogłaś?!
  • Ha! Jednak nie chcesz się pozbywać Loka?
  • Oczywiście, że chcę! Ale nie chcę wymazywać dziadka!
  • Wmawiaj sobie.-mruczy.
  • Gdzie jest zegarek?
  • Jaką ty masz słabą pamięć. Ręce.-rozkazuje
Podnoszę kończyny i rzeczywiście jest. Robi mi się głupio.
-Przepraszam.
-Nie ma za co. A tak w ogóle dziś impreza. O 22:00. Przynajmniej to pamiętaj!
- Jasne.
Robyn po niedługim czasie wychodzi, a ja sama podążam jej śladem i wychodzę po dawkę świeżego powietrza.
Dzień jak zwykle jest słoneczny i miły. Jednak dziś można poczuć lekki wiaterek, który delikatnie muska mi czarne włosy. Przycupnęłam obok swojego ulubionego drzewka na Osiedlu. Nazwałam je Pan Garry. Zawsze siedzę koło niego, gdy mam jakiś problem. A teraz mam i to nie mały. Z jednej strony chcę wyjechać do Polski ( chce pomóc Hiszpanii), a z drugiej jest wielkie prawdopodobieństwo, że spotkam Loka. Ale żadna z tych rzeczy nie zmienia faktu, że bardzo boję się pułkownika. Pogłoski o tym, że jego angażowanie ludzi w niektóre sprawy są prawdziwe. Kiedy jeszcze szkolił nas w W.I.N.D-zie prowadzone przez niego treningi były straszne. Kazał nam skakać przez dziurę o długości 6m (rekord świata w skoku to 7m), a jeśli ci się nie udało spadałeś do środka i musiałeś czekać tam pół godziny za karę. To było straszne!!! Większość ludzi przestała w ogóle przychodzić do W.I.N.D-u. Kiedy pytałam co było powodem nie odpowiadali, tylko ostrzegali przed niektórymi wyższymi osobami. A jedynymi wyższymi osobami z którymi mamy kontakt w naszym ruchu oporu jest pułkownik. Od tamtej pory staram unikać się jego osoby. Nigdy nie byłam obiektem jego planów, aż do teraz. Na dodatek jeszcze mu się sprzeciwiłam. Pięknie, po prostu cudnie!!!! Na pewno coś mi zrobi, albo jeszcze gorzej.
- Fenomenalnie Panie Garry!!- mówię zwracając się do drzewa. Podkulam się i splatam ręce na kolanach. Chyba jestem naprawdę zmęczona, bo zasypiam.
Jestem w ciemnym miejscu. Nie ma tu nic. Nie, widzę coś. To jedyne światło tutaj. Podchodzę.
-Wiesz, że powinnaś mu pokazać, że się nie boisz.-Rozpoznaję ten głos i samą postać.
      • Lok, pomyśl trochę. Wiesz do czego ten facet jest zdolny?
      • I to ma być powód dla którego się męczysz. To, że istnieje minimalna szansa, że coś ci zrobi?
      • Tak.
      • Ty to masz problemy. Idź i mu wygarnij. To twoja odpowiedz.-mówi i znika.
Budzę się. Ale to był dziwny sen. Najgorsze, że to Lok udzielał mi rad. Chociaż nie powiem, że doradził mi źle. Szczerze? Mimo, że to pomysł mojego brata wypróbuję go. Wstaje i ruszam w stronę siedziby W.I.N.D-u.

internet. Zapraszam do czytania i komentowania ;)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz